mojprzepisna.pl | Pieczone pączki z ziemniakami
A już myślałam, że Tłusty czwartek mam zaliczony w ubiegłą niedzielę … ale nieee mój kochany mąż poprosił mnie abym przygotowała mu parę pączków do pracy, (w zasadzie powiedział że on sobie kupi, a we mnie się troszkę zagotowało, coooo kupi… przecież nie pozwolę mu jeść jakiegoś „syfu” bez urazy do cukierni, i jeszcze ma za to płacić, w życiu, lepiej mu zrobię sama), a skoro tak czemu by nie zrobić również do swojej pracy, a skoro tak, to czemu by nie zrobić więcej, żeby też w domu kilka zostało i tak wczorajszy wieczór spędziłam na przygotowywaniu pączków… :) Wyszło mi 52 małych sztuk :) Pączki smażone już robiłam w tym roku … i to nawet 3 razy więc podjęłam wyzwanie i zrobiłam pączki pieczone. Wiem, powiecie to nie to samo, że równie kaloryczne, że tradycja… Ale jest kilka argumentów za pieczonymi:
- Robi się je szybciej ponieważ na raz piecze się np. 16 pączków, a nie 4.
- Nie ma nieprzyjemnych zapachów w kuchni smażonego oleju, po którym przez resztę dnia muszę wietrzyć chałupę.
- Mają odrobinkę mniej cholesterolu ponieważ nie są pieczone na głębokim tłuszczu a pieczone, piszę odrobinkę, ponieważ dodałam do ciasta dużo masełka.
- Nie martwię się co zrobić ze zużytym olejem, bo w tym przypadku go nie ma.
- Dla mnie i mojej rodzinki smakują równie dobrze jak smażone, koledzy z pracy mówili, że lepsze niż kupne (smażone).
- Mogą je jeść małe dzieci, takie jak mój 1,5 roczny Ryś, zwykłe pączki są zbyt ciężkostrawne dla takiego maluszka, oczywiście Ryś dostał bez skórki pomarańczowej.
- Pączki z tego przepisu są wilgotne, puszyste, długo pozostają świeże, nie są gnieciuchami, są sprężyste ale nie suche.
[:Listonic]
Składniki na ok 52 małe pączki:
- 1 kg mąki pszenna (u mnie typ 650 z Lidla)
- 450 gr ugotowanych i przeciśniętych przez praskę ziemniaków, najlepiej ugotowanych dzień wcześniej
- 2 żółtka
- 6 dużych jajek
- 120 gr cukru
- 300 gr masła rozpuszczonego i ostudzonego
- 1 łyżki wódki lub ekstraktu waniliowego
- 100 ml mleka
- olejek cytrynowy kilkanaście kropel
- 50 gr drożdży świeżych
- szczypta soli
Ponadto:
- 2 białka do posmarowania podczas pieczenia
- 400 gr dżemu do nadziewania
- posypka cukrowa
Lukier:
- skórka pomarańczowa 100 gr
- sok z 1 cytryny
- około 2 szklanki cukru pudru przesianego
W misce pokruszyć drożdże, dodać mleko, dodać dwie łyżki mąki, cukier, wymieszać, odstawić w ciepłe miejsce na 10 min, tak żeby zobaczyć czy drożdże ruszą (zaczna bąbelkować). Dodać do drożdży resztę resztę składnikow. Wyrobić ciasto, dość długo, ja wyrabiałam w robocie przez 15 min na 1 biegu lub na minimum. Jak już ciasto jest wyrobione, jest gładkie i elastyczne, ale klei się do rąk, nie należy podsypywać mąką. Ciasto odstawić na godzinę lub dwie w ciepłe miejsce do podwojenia objętości, ja zawsze ostawiam do piekarnika nagrzanego na minimalną temperaturę tj. 30 st. po 40 min, ciasto jest już wyrośnięte. Ponownie wyrobić ciasto, teraz już krótko. Podzielić na 3 część a każdą część na 15-16 kawałków. Ciasto nie powinno się już kleić, ale jeżeli się klei, można ręce posmarować olejem lub posypać mąka( uwaga ręce muszą być czyste i suche). Kawałek ciasta lekko rozpłaszczyć w rękach nałożyć, jedną płaską łyżeczkę dżemu (najlepiej żeby był gęsty). Zlepić jak pierogi, następnie końce ściągnąć do siebie i uformować jakby sakiewkę, w rękach delikatnie ukulać (zrobić kulkę) odstawić na blaszkę, wyłożoną papierem do pieczenia, złączeniem do dołu, układać w 2-3 cm odstępach bo bardzo rosną (u mnie zmieściło się 16 szt. na jednej blaszce). Przykryć ściereczką, poczekać aż się napuszą (podwoją objętość, ja zawsze wkładam do piekarnika nastawionego na minimalną temp. tj. 30 st. i czekam 20 min). Tak postąpić z pozostałymi częściami ciasta.
Piec w piekarniku nagrzanym do 170 st przez 20 min. 3 blachy naraz z termoobiegiem. Uwaga trzeba pilnować bo bułki na najwyższej półce najszybciej się rumienią, dlatego trzeba je obserwować i co ok 7 min lub jak się zbyt zarumienią, zmieniać położenie blach. W przypadku braku termoobiegu piec każdą blachę osobno w 180 st, na drugiej półce od góry, grzałka góra-dół. około 15-20 min. Po upieczeniu lekko ostudzić. Polukrować, posypać skórką pomarańczową.
Po upieczeniu zrobić lukier:
Sok z cytryny utrzeć z cukrem pudrem na gładką masę, bez grudek, posmarować każdy pączek cienką warstwą lukru za pomocą silikonowego pędzelka. Pączki robiłam wieczorem a jedzone były następnego dnia i były wyborne.
Smacznego!